sobota, 28 września 2013

Rozdział 10 - Opowieść Ginevry

Witajcie :*Na początek chcę Was przeprosić.. jestem wredna i zła.... rozdział dopiero teraz i na dodatek niezbetowany, bo nie mam już bety Karolina nie może i zostałam z tym sama, a też mam tego za dużo wszystkiego, wiec jak ktoś jest chętny to proszę o kontakt na GG. Rozdział jest nudny i wgl mi się nie udał, bynajmniej moim zdaniem....Dotarliśmy do 1/3 opowiadania i mam przeczucie  że jeżeli mi się uda to do końca 2013 skończę to opowiadanie...
Zapraszam do czytania i  komentowania :) Buźki:*
KOLEJNY ROZDZIAŁ JAK TYLKO NAPISZĘ :)









Rozdział 10  „Opowieść Ginevry”


-Kiedy ciebie Hermiś chcieliśmy zabrać od tych napaleńców, Malfoy podszedł i zaczął z tobą tańczyć, na co mu pozwoliłaś- dodała widząc, ze Miona chce zaprzeczyć- tańczyliście, no długo, tańczyliście. Nie wiem ile, przeciez nie liczyłam.Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Duzo piliscie. Ja piłam tylko piwo kremowe-dodała- Było gdzieś koło czwartej nad ranem. Kiedy Smok i Diabeł wpadli na pomysł wrocenia do domu i picia w szóstkę. Nie powiem fajny pomysł, ale ciekawie się zrobiło....-tutaj dziewczyna dodała efektywna przerwę, aby każdy mógł wszystko przetrawić- pytania później Pan-dopowiedziala z uśmiechem. - Wszyscy teleportowalismy się tutaj. Nawet teraz zastanawiam się jak nam się to udało, bo byliście w dość upitym stanie.-uśmiechnęła sie- Na początku było w miarę w porzatku o ile można mówiąc o porzatku mając dwóch nawalonych w trzy dupy chłopaków i tyle samo dzieczyn w podobnym stanie. Ja i Harry jakoś ogarnialismy. W końcu któreś z was wpadło na pomysł zagrania w magiczna butelkę. Tak samo jak u mugoli tylko, ze zadanie zawsze trzeba wykonać i mówi się sama prawdę. Nie uda się kłamać. Ale może macie mysloodziewnie?
-Ja mam.-powiedzial Draco.
-Weź ja przynies, jak możesz, przyda się, chce wam coś pokazać.
-Za chwile będę.

Teleportowal się do Malfoy Manor.Dawno tu nie był, ale drogę do swojego pokoju znal na pamięć. Wszedł tam nawet się nie oglądając na te sterylnie białe ściany, na których tyle razy widniały ślady krwi. Na te ściany, po których tyle razy niosło się echo ludzkich krzyków. Nie chciał oglądać tego domu. Nienawidził tego budynku. To nawet nie był dom. Bo "dom" zazwyczaj kojarzy nam się z ciepłem,miłością, powrotem, rodziną, a jemu. Jemu "dom" kojarzył się tylko i wyłącznie z cierpieniem. Ściany pałacu MalfoyManor były albo zielone, albo białe albo czarne. Różne odcienie tych kolorów, ale tylko i wyłącznie tych. Elegancja, arystokracja, sterylność, od przepychu w każdym pomieszczeniu aż się niedobrze robilo. Miejsce zbrodni- jedyne dobre określenie na ten budynek. Wszedł do swojego pokoju przez białe brzozowe drzwi. W środku raziło w oczy elegancja. Ciemne, prawie czarne meble i białe ściany. Drewniana, machoniowa podłoga. Żadnych pamiątek, wspomnień nic tylko sterylność i elegancja. Na szczęście w tym pomieszczeniu, które byli jego pokojem. Darowano sobie ozdoby ze złota. Podszedł szybko do jednej z trzech szaf otworzył odpowiednim zaklęciem i trzymając mysliodziewnie teleportowal się spowrotem do domu Hermiony. Na jego sercu zapaliło się światełko dobra i ciepła, które było pokryte lodem kiedy ten przebywał w Malfoy Manor.

***
-To co może zrobię nam herbatki, albo kawy, a może chce ktos dyniowwego soku?-spytała Hermiona, pozostałą czwórkę siedzaca w pokoju. Kiedy tylko Malfoy znikną poczuła  irracjonalne ukłucie żalu, ale nie chciała dopuścić tej myśli do siebie. To nie możliwe. Po prostu co mnie to jak wróci i czy dotarł cały. Przecież to jego dom. Ale czy takie miejsce można nazwać domem?
 "Hermiono,koniec tych przemyśleń w tym momencie" podziałało.
-Ja herbatki poproszę -powiedzieli w tym samym momencie przyszli państwo Potter. Spojrzeli na siebie, uśmiechnęło się słodko i zatopili w swoich wargach.
-Kawę czarna z melkiem jeśli można, łaskawa pani.-Powiedział Blais.
-Masz może Latte? A z reszta... Chodź pomogę Ci zrobić i przynieść wszystko.-dodała Pan, wstając.
-To mówisz, ze wracasz do Hogwartu,niunia?
-Wracam, chłopaki też, Ruda z Potterem wracają?
-Jasne niunia,Gin mnie nie zostawi na pastwę slizgonow-Dodała Mionka uśmiechając się.-A wy z Blaisem planujecie coś o czy nie wiem?
-Kiedyś się dowiesz-odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
-Draco zrobić to co zwykle?
-Tak, w sensie, to co zwykle po imprezach. A skąd ty wiesz co on pije na kaca. ?
-Ma się ten kontakt..... Kawa mielona z łyżeczka cukru, czterema kkroplami eliksiru na bol głowy i jedna na bol mięśni.-dopowiedzialy po chwili w tym samym czasie i zaczęły się śmiać. Po chwili lewitowały tace z napojami do salonu i siadly na kanapie.
-O idą nasze piękne panie- powiedział Blais. Na co towarzystwo ryknęło śmiechem. Byli tak głośno, że nie usłyszęli trzasku towarzyszącemu teleportacji. W korytarzu pojawił się Draco z myślodziewnią, gdy tylko usłyszał śmiech swoich znajomych i przyjaciela sam uśmichnął się do siebie.
-A gdzie jest Draco? -zapytała się Hermiona w przerwie  salwy śmiechu.
-Tu jestem- powiedział Malfoy wchądząc do salonu. Wygrądał smiesznie. Rozwichrzone blond włosy, opadające na czoło. Czarny T-shirt z zielonym smokiem i szare, zmyłe mugolskie dresy. Pod pachą dzielnie dzierżył myślodziewnię, która niedługo miała im wyjawić, co takiego działo się kidy znalexli się tu gdzie są teraz. Wszysto miało się wyjaśnić. Tylko nikt z nich nie do końca chciał wiedzieć co robili. Być może bali się tego co zobaczą. Ale gdyby ich spytać o to, to z pewnością by zaprzeczyli. Bo jakim cudem,który kolwiuek gryfon, czy ślizgon pzyznałby się do tego, ze się czegoś boi  ie mówiąc o gryfonkach, bo to są przecież najodważniejsze kobiety na świecie, one nie znają słowa lęk. Ale w sercu, gdzieś tam, za tą mięsniową tkanką, która pompuje krew  w metaforycznym sensie zakwitła obawa, bo co jeśli powiedzieli coś czego nie powinni, albo co gorsza wyjawili swoje sekrety. Fakt, faktem ta szóstka zbliżyła się do siebie, ale czy wystarczająco.
-Malfoy!-wykrzyknęli chórem i znów wybuchli śmiechem, widać humorek im dopisywał.
-ał-syknął Draco.-Ja rozumiem, ze wy już po eliksirku i wgl, ale ja mam tutaj kaca gigant, i zaraz głowa mi pęknie.  Mionuś, skarbeńku masz może coś dla mnie?-spytał robiąc słodkie oczęta niczym Kot w butach ze Shreka.
-Oczywiście, Dracze, dla ciebie wszystko.....a w sumie nie dla Ciebie to ni, ale masz tą kawusię swoją. -dodała z lekkim uśmiechem
-No tak, bo po co coś dla mnie.
-Nie ma za co Malfoy-odpowiedziała i usiadła z powrotem. Blondyn ledwo zdążył upić łyk kawy,kiedy dodała- No to skoro już się napiłeś to usiądź gdzie chcesz stawiaj myśloodziewnie, a Gin skarbie dawaj wpomnienie, jestem niezmiernie ciekawa co my takiego wyrabialiśmy.
-Już, już.-powiedział Draco.
Po chwili myślodziewnia stała pośrodku salonu, a sofa i dwa fotele znalazły się wokół niej.
-Dobra, Gin wspomnienie poprosimy-dodał puszczając jej oczko.
-Malfoy, nie podrywaj mojej narzeczonej. Odpowiedział Harry udając, ze grozi Smokowi.
-Ależ oczywiście Tygrysie.-powiedział, czym wywołał salwy śmiechu u towarzystwa. Po chwili, wspomnienie znajdowało się w misie, a oni łapiąc się za ręce znaleźli się wewnątrz.

 Jasna podłoga i kremowe ściany. Ciemna komoda i szafa. Fioletowy dywan. Niebieska sofa i fotele.Czarny stolik. Wyposażenie salonu Hermiony Granger.Ciszę panującą w pomieszczeniu przerwał przęciągły pik towarzyszący teleportacji. Chwilę po nim ciszę zmąciły głosy pijanych ludzi, bełkotó powracającej z imprezy młodzieży. Sześć osób oglądało wspomnienie i widząc swoje zachowanie z nocy robiło im się niedobrze, bo oni nigdy, NIGDY, by przecież się tak nie zachowali. Ale wracając do szóstki osób które wróciły z imprezy....
-Mionka hik mozzze zaglamy w butelkę hik hik. Co ty na to kochnienka hik.
-Ja na to jak na hik lato mój drogi przyjacielu hik Diaełku hik.
-To hik gramy?
-No pewnie, ze tak Dracze hik może trafi ci się okazja pocałowania naszej pryjaciółekczki hik hik hik.
-Uwierz hik Diable, ze hik nie hik potrzebuje do tego hik alkoholu hik.
-To czarodziejska butelka?-spytała Gin
-No pewnie hik, ze tak- odpowiedział jej chórek rozpitych przyjaciół i wszyscy wybuchli pijackim śmiechem. 
Kilka minut później ledwo siedzieli w równym kółku i dziesięć razy kręcili butelką, bo nie trafiał ręką w szkło.
-Czemu mamy dziesięć butelek zamiast jednej?
-Jest jedna butelka Diabełku, może za dużo wypiłeś? Co? -zapytał Harry.
-Diabełek nigdy nie pije za dużo.-odpowiedział. Na co wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.
-To niech nam Diabełk zakręci butelką.
-Harry, tygrrrysiku pytanko czy wyzwanko?-Zapytał poruszając sugestywnie brwiami Zabini. 
-Wywanie, idźmy na całość. 
-Całowanie twojej narzeczonej to zbyt prymitywne. Hmmm.... pomyślmy. O już wiem pocałuj Draco.
Potter wstał i podszedł do Smoka, który siedział i się śmiał  Wszyscy przyglądali się temu z otwartymi oczami. Harry i Draco obecni we wspomnieniu zasłonili oczy, nie chcąc patrzeć na to co zaraz się wydarzy.......................
Potter kucnął obok Dracona, ujął jego twarz w dłonie i złożył pocałunek na jego....policzku. Diabeł zrobił naburmuszoną minę na co Harry i Draco wybuchli śmiechem. 
-Miał być pocałunek hik.-powiedział Zabini.
-No to był hik w policzek.
-Ale....
-Oj już Diable nie zagłębiajmy się w to, Tygrysie kręcisz.- wtrącił Draco.
-Draco, pytanko czy wyzwanko? 
-Wyzwanie, pokarzę Wam jak się gra.
-W takim  układzie Smoku pocałuj w usta najpiękniejszą dziewczynę w tym pokoju.
Smok wstał udał, ze myśli i podszedł do Miony, która niczego się nie spodziewała. Pochylił się nad nią i pocałował, Miona zaskoczona jęknęła co chłopak wykorzystał jako zaproszenie i zaczął badać językiem jej podniebienie. Nie mogli się od siebie oderwać. Nikt nie chciał im przeszkadzać. Pansy i Blais zmyli się na kanapę i zaczęli się wygłupiać. Kiedy w końcu Draco i Miona się od siebie oderwali. Nie było już z kim grać.Potter zaczął całować Gin.... nagle wspomnienie się urywa..

Sześć osób pojawia się na podłodze w salonie Granger. Część z nich się śmieje. Ale dwie osoby są zamyślone, chociaż na ich ustach również widnieje uśmiech. Drco i Hermiona..... gdy tylko zamknął oczy widzą swój nocny pocałunek, oboje żałują, ze go nie pamiętają, ale żadne z nich się nie przyzna.Nagle Miona wstaje i zabiera ze sobą Gin i Pansy.
-Chłopaki pojutrze jedziemy do Hogwartu, na waszym miejscu poszłabym na zakupy i spakowała się na podróż.Dziewczynki koniec śmiechów idziemy.- powiedziała z uśmiechem na ustach. Dziewczyny zniknęły, a chłopaki znów zaczęli tarzać się ze śmiechu.

Czyżby pocałunek przeszedł bez echa??


CZYTASZ=KOMENTUJESZ