wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 15- Tajemnica.

Witajcie!
Nowy rozdział dla Was.
Trochę krótszy niż ostatni, ale co to za różnica...
Skoro nie komentujecie.
Czyżby to opowiadanie było aż takie złe.
Proszę Was o komentarze, na prawdę motywują.
Poszukuję bety!
Rozdział niezbetowany.
Teraz wyjeżdżam więc nie wiem do końca kiedy pojawi się kolejny.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Buziaki. 
Ps. Wiem scena pocałunku tandetna, ale nie mogłam się powstrzymać! 



Rozdział 15 – Tajemnica.  

Tajemnica jest po prostu 
mrocznym zakątkiem niezbadanego świata
 i możemy nieoczekiwanie wdepnąć w jej znaczenie. 
~Anais Nin 

Są tajemnice, które łączą, są jednak i takie, 
które w wypadku klęski na zawsze – dzielą. 
~Gustaw Herling- Grudziński

Hermiona nie wiedziała o co chodzi odpięła kolię, która w dłoniach Malfoya zamieniła się w sztylet. Miny przyjaciół mówiły same za siebie. Nikt nie wiedział o co chodzi.  Dodatkowo zbliżała się godzina 21 i wszyscy chcieli się bawić. A tu nici, bo Malfoy pobity, a dodatkowo Hermiona ma kolię, która zamienia się w sztylet.
-Malfoy, mów co tu się dzieje. -zdołał wykrztusić Harry, którego ręka była zgniatana przez dłoń Ginny. Blaise i Pansy patrzy na siebie i Dracona. Tak jakby oni wiedzieli co się dzieje i o co w tym wszystkim chodzi. Hermiona stała przy kanapie, na której siedział Malfoy. Jej skóra przypominała teraz najjaśniejszy odcień bieli na sukience, a ręce trzęsły się  niczym w delirce. Malfoy wcisnął jej w dłoń literatkę z Ognistą i posadził obok siebie na czarnej, skórzanej kanapie. Harry siadł z Gin na zielonym wełnistym dywanie. Blaise i Pansy siedli na fotelach.
-Jakby to powiedzieć to jest dłuższa historia.
-Mamy czas Malfoy- powiedziała zniecierpliwiona już Ginny.
-Zaraz, ja już gdzieś o tym słyszałam-wtrąciła Hermiona- Gin mi opowiadała o Boryku Boscawen, który wyczarował tę kolię. Dostawała ją ta dziewczyna, która nadawała się na żonę. Zaginęła kiedy umarł Volfgan VIII Boscawen. Ma magiczną moc i tak dalej. Boryk był spokrewniony z Godrykiem i Salazarem, dlatego kolia ma dwie barwy. Kolia wykrywa czy wybranka nadaje się na narzeczoną, jeżeli tak jaśnieje złotym blaskiem, wyrażając swoją zgodę.
-Bynjamniej. Ale to nie jest całą historia.- wtrącił Blaise, nagle poważny jak nigdy.
-Wśród rodów czysto krwistych krążą różne legendy o tej kolii. A jako cenny magiczny przedmiot była poszukiwana i to nie raz. Niesty, każdy poszukiwacz ginął w niewyjaśnionych okolicznościach. - dodała Pansy.
-Hermiona weź kolię do ręki. Zaręczam, że kolia nie jest podarunkiem dla owej panny.
Hermiona wzięła kolię do ręki a ta znów była taka jak za pierwszym razem tyle, ze teraz widniał na niej napis 'DARK MISTERY' .
-Czekaj, Malfoy... co to było to zaręczam bla bla bla.
-Otóż, Potter, gdybym tego nie powiedział kolia uznałaby, że jest moim podarunkiem dla Hermiony i jeżeli nie ożeniłbym się z nią wciągu tygodnia, najprawdopodobniej Hermiona zginęłaby od klątwy rzuconej na ten jakże cudowny przedmiot. Więc lepiej tego nie dotykajcie.
-Draco, czy tu jest napisane 'dark mistery'.
-Owszem. Już wyjaśniam.
Napięte miny wszystkich w pokoju wyraźnie mówiły, że czekają kontynuacji historii. Tylko Blaise oraz Pan sprawiali jakby nie do końca wiedzieli w to co widzą.
- Dark mistery, czyli ciemna tajemnica. Jedyna oznaka klątwy rzuconej na kolię przez żonę Volfgana VIII. Otóż jego żona Belladona wściekła się na niego za to, że uniemożliwił jej odejście od niego. Kolia jak wiecie wręczona w trakcie związku, cóż nie można jej zdjąć aż do ślubu, do tego czasu zostawia po sobie ślad. Kiedy Belladona chciała zdradzić Volfganga kolia, a właściwie znamię w kształcie róży odciśniętej na jej lewym ramieniu, powiedzmy rzuciła urok na chłopaka, który pokusił się o piękną Belladonę. Ale to jeszcze nie wszystko. Kiedy kolia trafia do czarodziejek mugolskiego pochodzenia, znamię okryte klątwą Belladony wciela jad do organizmu przez co kobieta umiera. To miało unieszczęśliwić każdego potomka Volfganga. Boscawen zauważył jak żona rzuca klątwę i ukrył kolię zaraz przed śmiercią.
-Draco, czyli że ja teraz mam w sobie truciznę?
-To nie wszystko Miona, trucizna może zostać zahamowana tylko przez współżycie z mężczyzną czystej krwi, z którym całowałaś się w przeciągu ostatniego roku. Jeżeli nie, umrzesz- powiedziała Pan grobowym tonem.
-Wiem, kto mógł wysłać ci tę kolię.- dodał Blaise- To mogła być Alecto Carrow. Uciekła z Azkabanu.  A wcześniej dość dobrze 'zaprzyjaźniła' się z twoją cioteczką Smoku.
-Bellatrix? A co ona mogła wiedzieć o kolii, która od 200 lat leżała w skarbcu rodu Malfoyów?!- Trochę za późno Dracon zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo.
-Jak to w TWOIM skarbcu?!?! - zapytała Hermiona i Ginny, Harry zaczynał kojarzyć fakty. Popatrzył się na Blaise'a i Pan. Potem na Malfoya. I już zrozumiał o co chodzi. Teraz tylko czekał aż oni powiedzą to dziewczynom. Sam nie zamierzał się wkopywać. Wystarczy, że Hermiona będzie musiała spać z Malfoyem, tak on doskonale zdawał sobie sprawę z kim. Nie wiedział jeszcze czy coś do siebie czują, ale i tego się dowie. W końcu jest aurorem.
-Powiedzcie im o legendzie i wszystko będzie jasne.- wtrącił Harry
-Potter, skąd wiesz o legendzie?-zapytała zszokowana Pansy, dotychczas siedząca cicho i przyglądająca się rozwojowi akcji
-W końcu jestem Potter-odpowiedział uśmiechając się chytrze.
-Jakiej legendzie? Musiałabym o niej czytać- wtrąciła Hermiona, która traciła orient w tym wszystkim. Najpierw dowiaduje się, ze musi się przespać z Draco, nie żeby tego nie chciałą, ale pewnie tego nie przeżyje, bo serce jej pęknie kiedy ją tylko zostawi. Potem dowiaduje się o jakiejś legendzie od której w pokoju atmosfera gęstnieje. Jeszcze Harry o niej wie, a ona nie! O co chodzi?! Kolia zamienia się w sztylet, czego do tej pory nikt jj nie wyjaśnił. Właśnie jej organizm jest otruwany. Merlinie, Salazarze, Godryku! Co za życie!
-W rodach czystokrwistych- powiedział Blaise
-Od lat przekazywana jest legenda-wtrąciła Pansy
-Związana z czterema rodami: Gauntów, Potterów, Blacków i Malfoyów-dodał Potter.
-Oczywiście przez cholerny Skorowidz czystości krwi, musiało się o niej dowiedzieć wszystkie dwadzieścia osiem rodzin. - potwierdził Malfoy- Jest legenda o kolii Boscawenów, ale jest również jej zapomniana część o wyczarowanym napisie, którą znają wszyscy, czyli to co już mówiłem o Belladonie. Od dwustu lat koli była w skarbcu Malfoyów, tylko dlatego że Potter został sam, Blacowie i Gauntowie wymarli, zanim to się stało istniał podział. Każdy z przedstawicieli czterech rodów miał sprawować pieczę nad kolią, aby nie wpadła w niepowołane ręce, bo... posiada moc. Legenda głosi, że Boryk kradnąc Belladonie kolię skumulował w niej swoją magię. Jak wiadaomo sam Salazar był potężny, a dodając do tego Godryka i Rowenę i Helgę stanowili oni niepokonaną czwórcę, część ich mocy przeszła na Boryka, a także na Riddla, czy mnie i Pottera, jesteśmy spokrewnieni z założycielami. Niestety Dumbeldor miał rację co do jednego, niektóre czary można odwrócić tylko miłością. Trzecie część legendy brzmi mniej więcej tak- nagle cztery głosy powiedziały razem coś co nie wybrzmiało głośno od kilku wieków- Nastanie czas zły i dobry, miłość czar odwróci. Magii moc wielka będzie i nic się już nie wróci. Upadną wszelkie stereotypy, czar miłości zostanie rzucony. Sztyletem więzy przetną Ci co nie powinni być do tego zdolni.- zakończyli i spojrzeli na siebie. Harry, Draco, Blaise i Pansy właśnie wychodzili z szoku, a Hermiona i Gin patrzyły na siebie, jedna z błyskiem w oku, druga z niezrozumieniem.
-Uważam, że powinniśmy to opić i zająć się tym jutro.- powiedział wstrząśnięty Draco.
Wszyscy się zgodzili i kilkanaście minut później opróżniali czwartą butelkę Ognistej Whisky. W powietrzu niosła się muzyka a oni siedzieli i pili chcąc przetrawić to co usłyszeli.
-Ekhem przypominam, że dziś Sylwester!-wykrzyknął Blaise- Bawimy się!
Nagle nie wiadomo jak popłynęła żwawsza muzyka i Harry porwał do tańca Ginny. Wyglądało to komicznie, potykali się co chwile o własne nogi, balony, poduszki, butelki. Pansy i Blaise całowali się w fotelu, a Malfoy gapił się na Hermionę tak jakby pożerał ją wzrokiem. Hermiona zamknęła oczy  i nagle Draco złapał ją za rękę.
-Co o tym myślisz?
-Póki co nie wiem. Musze to na spokojnie przemyśleć.
-Wiesz, ze zbliża się dwunasta.
-Trzeba im to powiedzieć! KOCHANI ZA 30 SEKUND DWUNASTA! -krzyknęła Hermiona jednocześnie wyrywając dłoń z uścisku Malfoy'a, aż tak pijana nie była. Chyba. Nagle w pokoju rozbrzmiały głosy.
-Dziesięć!
Hermiona z uśmiechem na ustach zaczęła odliczać.
-Dziewięć!
Obok stanął Malfoy.
-Osiem!
Hermiona stanęła dalej.
-Siedem!
Draco złapał ją za rękę.
-Sześć!
Hermiona opiera się o ramię Dracona, poddaje się.
-Pięć!
Draco głaszcze ją po policzku.
-Cztery!
Patrzą na siebie kątem oka.
-Trzy!
Hermiona odwraca się w jego stronę.
-Dwa!
On ją obejmuję
-Jeden!
-Szczęśliwego Nowego Roku- mówią do siebie szeptem i łączą w słodko-drapieżnym pocałunku. Oboje smakują Whisky. Wtapiają się w siebie. Oboje tego chcą. Po kilku chwilach brakuje im powietrza, odrywają się od siebie nic nie mówiąc.
-Kto chce sałatkę?- pyta Pansy, która jako jedyna widziała co się właśnie stało.

***
Harry i Gin zniknęli w jednym z pokoi. Blasie wziął butelkę Whisky i Pansy i też gdzieś zniknął. Hermiona i Draco pili rozmawiając o niczym.
-...Ja ci mówię to nie jest możliwe.
-A właśnie, ze tak gdyby zmienić ustawę o Przestrzeganiu Prawa wszystko dałobyyhysdsjhfg...
Cóż Hermiona nie skończyła mówić swojego zdania. Malfoy znalazł sposób żeby ją uciszyć.