Pisana o dwunastej w nocy, korzystam z tego, że lekcje na drugą zmianę :)
Mam nadzieję, że ją polubicie.
Kolejny rozdział... postaram się go jak najszybciej napisać.
Anioł Stróż
"Czas jak deszcz szybko ucieka,
czas człowieka płynie jak rzeka."
czas człowieka płynie jak rzeka."
Odwiedzam ich. Codziennie.Od jedenastu lat. I wiem, że w końcu mogę odejść. Pamiętam ciężkie początki. Hektolitry łez. Kryzys. Cmentarz. Ciemność. Znicze. Pamiętam mój strach o to, że się rozejdą. Wiedziałem jednak, że ich miłość jest wyjątkowa. Sam Merlin mi to powiedział. Z resztą bardzo mnie lubi, więc dużo mi opowiada. On lubi dzieci, szczególnie te wyjątkowe.
Powiedział mi wczoraj, że to już koniec, że mogę iść dalej. Będą mieli trzecie dziecko, moja moc magiczna powróciła do nich. Chłopczyk który urodzi się jako czwarty, będzie potężny jak ja i przeżyje.
Odszedłem. Nie miałem prawa zrobić im czegoś takiego, ale Merlin mnie potrzebował. Będę za nimi tęsknił, ale wiem, że będziemy o sobie pamiętać. Nie potrzebują już małego Anioła Stróża. Mają siebie. Stoję na dworcu Kings Cross. To już nasze ostatnie wspólne chwile, mimo iż oni nie zdają sobie z tego sprawy. Moja siostrzyczka jedzie do Hogwartu pierwszy raz. Przeżyje to, czego ja nie mogłem. Spoglądam za nimi Rose tak bardzo podobna jest do mamy, tylko oczy ma taty, a Lili to już cała jego kopia. Mały, o którego istnieniu jeszcze nie wiedzą, to dopiero drugi tydzień, po mamie będzie miał tylko oczy. Ale chłopak, który urodzi się taki jak ja, będzie kopią mamy. Czuję, ze to mój czas. Już więcej nie zobaczę przeklętego pudła z magicznymi USG, nad którymi płaczą razem dwunastego września. Nie zobaczę więcej ich na cmentarzu. Są z dnia na dzień szczęśliwsi. I oby tak dalej. Teraz czeka mnie przeprawa. Opowiem Wielkim Magom swoją historię, która jest krótka.
„Nazywam się Scorpius Dracon Malfoy.
Umarłem jedenaście alt temu, tuż po moich narodzinach.
Moi rodzice to Hermiona Granger- Malfoy, a tata Dracon Lucjusz Malfoy.
Bardzo mnie kochają.
Skąd wiem?
Byłem ich Aniołem Stróżem.”
„Jedyne czego brak to waszej obecności.”
Takie to wzruszające. Smutne, ale i podnoszące na duchu. Małe Aniołki.. A przecież miały przed sobą tyle życia..
OdpowiedzUsuńDomi.
Miały...
UsuńAle tak musiało być, widocznie.
Jezuuu...musialas ?
OdpowiedzUsuńtakie, krotkie, szybkonprzeczytane a wywalolanu mnie burze mysli i potok lez.
smutno...
pozdrawiam,
andromeda
Musiałam ;)
UsuńWow, aż tak...
Dziękuje!
Ciekawa i zagadkowa miniaturka. Pocieszająca jest zapowiedź następcy Scorpiusa; ciekawy i dojrzały sposób myślenia malucha, że nawet nie wiem, czy sama nadążam :D
OdpowiedzUsuńE.
A łzy to, oczywiście, swoją drogą.... ;'''''''(
UsuńStaralam sie jak umiem. Nie pasowało mi do tej miniaturki typowo dziecięce myślenie.
UsuńDziękuję :)
Piękne ♥ Aż bark mi słów...
OdpowiedzUsuńzapraszam: razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com
Dziękuję!
UsuńNa pewno wpadne.
Cudo, cudo, cudo... Wzruszyłam się bardzo. Świetny miałas pomysł. :)
OdpowiedzUsuńM.
To pan Wen nie ja :D
UsuńDziękuję ;)
Piękna, wzruszająca.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów.
Pozdrawiam.
Jejku...
UsuńDziękuję !
Łzy. Toczą się po moich policzkach. Wiesz już, że jestem wrażliwa. To przykre. Płaczę. Moim ciałem wstrząsa dreszcz czystego smutku... Ja... nie wiem co powiedzieć... To takie... smutne, przykre... I cholernie przypalające bólem...
OdpowiedzUsuńSmutne :-(
OdpowiedzUsuńSmutne. Aż łezka w oku się zakręciła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mała gwiazdka